Chodziłem sobie po lesie, nadal rozglądając się niepewnie wokół. Szlajałem się ile mogłem, dopóki nie trafiłem na jakąś waderę. To znaczy nie do końca. Ukryłem się za kamieniem, kiedy tylko zobaczyłem czyjś ogon wystający zza krzaków. Przyjrzałem się jej dokładniej, dopiero, kiedy wyszła na otwartą przestrzeń. Była czarno-czerwona i błądziła wzrokiem po wszystkich drzewach, krzewach i runie. Nie zauważyła mnie, ale tak czy siak postanowiłem wyjść, uświadomić jej, że jest na terenach watahy.
- Wiesz, że nie jesteś u siebie? - zapytałem niezbyt natarczywie wyskakując z kryjówki i udając, że poluję na królika.
- Słucham? - zdziwiła się, odsuwając się parę kroków.
- Jestem tu betą, jeśli chcesz dołączyć do watahy, to proszę za mną - powiedziałem, wziąłem królika w zęby i z wysoko uniesioną głową, truchtem pobiegłem do Mevi, a ona za mną. Nawet nie wiedziałem jak się nazywa i przedstawiła się dopiero, kiedy alfa przyjęła ją do watahy.
- Damon - odparłem wtedy i poszedłem do nory. Nagle usłyszałem, że Rebeca mnie woła.
<Rebeca? >